List do Świętego Mikołaja cz. III
Nie wiem jak ci to powiedzieć – Ewa
spuściła wzrok i zastanawiała się jakich użyć słów żeby mąż
ją dobrze zrozumiał.
Adam czekała na to co powie żona, a
serce waliło mu tak głośno aż miał wrażenie że ona to słyszy.
Mam takie marzenie.... chcę mieć więcej
dzieci – spojrzała na niego i zobaczyła ulgę w jego oczach.
No wiesz zawsze możemy nad tym
popracować – uśmiechnął się i podszedł do niej by ją
przytulić.
Obawiam się że źle mnie zrozumiałeś.
Źle? - znowu niepewność wkradła
się do jego serca.
Adasiu ja chcę stworzyć Rodzinny Dom
Dziecka – powiedziała to jednym tchem, żeby znowu się nie
rozmyślić – Ja wiem że to jest ogromne wyzwanie i wiele pracy,
ale zobacz ile nieszczęśliwych dzieci jest na świecie....choćby
ta Becia..…
Ewuniu i to o tym tak ciągle myślałaś?
- przerwał jej w pół słowa
Od czasu kiedy znalazłam ten list na
poczcie, no wiesz od tej dziewczynki z Domu Dziecka....
Dlaczego od razu mi o tym nie
powiedziałaś? - zapytał z nutką zawodu w głosie.
Chciałam najpierw sama to przemyśleć,
przepraszam....
Nie przepraszaj. Jestem szczęśliwy, że
mam obok siebie tak cudowną kobietę – Adam tulił do siebie żonę
i dziękował Bogu, że to co ją martwiło nie zagraża ich rodzinie, a wręcz może uczynić ich jeszcze bardziej szczęśliwym, o ile jest to w ogóle możliwe.
Kiedy tak tulili się do siebie do
gabinetu zajrzała pani Janowska właścicielka kotki, która ciągle
symuluje. Kotka udaje że jest chora, a jej właścicielka ciągle z
tą samą troską chodzi z nią do weterynarza.
Chrząknęła porozumiewawczo, nie
chciała przeszkadzać, ale skoro już weszła niegrzecznie było
podglądać.
Przepraszam, pukałam ale państwo nie
słyszeli więc weszłam. Jeszcze raz przepraszam.
Nie ma za co – odparł jak zwykle
grzecznie doktor Adam Michalski najlepszy weterynarz w okolicy.
Zapraszam – wskazał ręką stół na
którym pani Janowska postawiła swoją niesforną kotkę Bonitę.
Ewa grzecznie przeprosiła i wyszła
pospiesznie z gabinetu, by nie przeszkadzać mężowi w pracy.
Jest, jest, jest ! – radośnie
skierowała ręce ku niebu.
Co panią tak ucieszyło? - zapytała
asystentka doktora.
Życie jest cudowne, prawda?
Może i jest, ale ja o tym nic nie wiem
– odparła z uśmiechem Oliwia.
Ewa w lot zrozumiała co Oliwia miała na myśli, ponieważ
wiedziała że jest bardzo pogodną i szczęśliwą osobą.
Młoda pani weterynarz uwielbia swoją pracę i czworonożnych
przyjaciół. Jest weterynarzem z powołania i to daje jej szczęście
i poczucie spełnienia.
Prawie biegła do domu. Radość
rozpierała jej serce, w głowie miała tysiąc pomysłów. Musi
przemeblować ich ogromny dom, nareszcie się do czegoś przyda tych
kilka nieużywanych pokoi. Musi porozmawiać z Krysią ich gosposią
bo przecież przybędzie jej obowiązków. Najważniejsza rozmowa
czeka ją jednak ze Stasiem, ale to postanowiła odłożyć na później, jak Adam
skończy pracę. Ewa chce żeby wszyscy troje uczestniczyli w
rozmowie, bo wszystkich ich ona dotyczy.
Staś jest jedynakiem i to dla niego oznacza wielkie zmiany. Nie wspomnę już o rodzicach, ale im opowie
wszystko jak załatwi wszystkie niezbędne formalności....pomyślała
o mamie przecież jest świetnym prawnikiem, może by ją poprosić o
wsparcie. Jak szybko o tym pomyślała tak szybko się rozmyśliła.
Mama jej nie zrozumie, chyba że stałby się jakiś cud.
Kolację !!!! - Ewa krzyknęła stojąc
przy schodach.
Idziemy!!!! - usłyszała równie
głośno.
Adam siedział już przy stole i z
przyjemnością przyglądał się żonie. Takiej rozpromienionej
dawno już nie widział. Gdyby nie wiedział o jej tajemnym planie
pomyślałby że jest przy nadziei. Jakaś radosna aura ją otaczała.
Oj jak tu pięknie pachnie –
pochwaliła Becia i od razu usiadła przy suto zastawionym stole.
Staś popatrzył na pięknie zastawiony
stół i zapytał: Czy my coś świętujemy? Czy mi się tylko
wydaje?
Mamy w domu gościa – powiedziała
Ewa
No i mama ma ważną sprawę, którą
chce z nami przedyskutować – dodał Adam
Może jednak najpierw zjemy – Ewa
straciła pewność siebie, bo nie wiedziała, czy to co ma do
powiedzenia synowi, będzie dla niego powodem do świętowania.
No śmiało – zachęcał ją mąż.
Mamo powiedz mi o co chodzi bo zaczynam
się denerwować – mówił do matki nakładając sobie na talerz
dużą porcję lazanii.
Wiesz synu wpadłam na taki pomysł....
A ja to zaakceptowałem – dodał
ojciec
Chciałabym, to znaczy chcielibyśmy z
tatą stworzyć w naszym domu Rodzinny Dom Dziecka. Co ty na to?
Staś spojrzał na matkę, potem na
ojca i nic nie odpowiedział.
Becia przestała jeść i patrzyła na
nich wszystkich swoimi wielkimi oczami.
Stasiu powiedz coś – poprosiła
mama.
A co chciałabyś usłyszeć mamo?
Przecież już wszystko ustaliliście z tatą. Co mam powiedzieć? Że
chętnie podzielę się z mamą i tatą, oddam swój pokój? Mamo jak
sobie to wyobrażasz? To ten list do Świętego Mikołaja tak cię
nakręcił i dlatego wpadłaś na taki pomysł?
Nie do końca tak było. Od dawna
marzyłam o tym, by nasz dom był pełen szczęśliwych dzieci, ale
Bóg nas obdarzył jedynym synem i myślę że zrobił to celowo, bo chciał żebyśmy pomogli innym dzieciom, z którymi los obszedł się
mniej łaskawie.
Może masz rację – Staś zmienił
ton i trochę się uspokoił.
Becia spojrzała na Stasia – Czy mogę
coś powiedzieć? - chłopiec kiwnął głową.
Twoja mama ma wielkie serce, bo chce
dać innym dzieciom szanse na normalne dzieciństwo. Stasiu nie obraź
się, ale ty nie masz bladego pojęcia jak wygląda moje życie.
Ciągły strach, co ze mną będzie gdy moja mama gorzej się poczuje,
że już nie wspomnę kiedyś odejdzie. Bieda, która nas
dotknęła nawet nie jest najgorsza, gdyby tylko mama była zdrowa.
Ale nie jest, a ja powinnam ją wspierać, ale wiesz już nie mam
siły. Nie pamiętam kiedy jadłam tak smaczny posiłek. Nie wiem
kiedy było mi tak ciepło jak w tej chwili. Nie pamiętam by
kiedykolwiek pytał mnie ktoś o zdanie, bo moja mama chociaż bardzo
mnie kocha zawsze musiała wybierać "lepsze" rozwiązanie. Czyli kupno
lekarstw, albo dla mnie nowe ubranie. Przepraszam że się wtrącam
ale musiałam to powiedzieć. Jest pani cudowną osobą – zwróciła
się do Ewy – A ty Stasiu masz szczęście że możesz dorastać w
tak cudownym domu – dziewczynka wstała od stołu i pobiegła do
łazienki, a Ewa poszła za nią.
Co ja takiego zrobiłem? – zapytał
ojca.
Nic synu, to nie twoja wina. Twoja
koleżanka ma gorszy dzień i na pewno jest tym wszystkim już
zmęczona. To co ją spotkało to zbyt wiele na dziecięce barki. Nic
nie zrobiłeś jesteś dobrym dzieckiem to Becia ma problem, który
ją przerasta. Jedz synu panie zaraz do nas wrócą. Jedz bo nam
lazania wystygnie, a mama tak się starała. Zaczęli jeść, a za
małą chwilę Ewa z Becią wróciły do stołu. Dziewczyna jadła z
apetytem ale już nic nie mówiła. Kolacja dobiegła końca i Ewa
zaproponowała by Becia u nich została. Przygotowała jej jeden z
gościnnych pokoi z samodzielną łazienką. Dla dziewczynki był to
szczyt luksusu, bo nigdy jeszcze w takim pokoju nie mieszkała. Jasny
dziewczęcy pokój nareszcie przydał się komuś i spełnił swoje
zadanie.
Staś poszedł do swojego pokoju i już
nie wracali do tego tematu.
Jak myślisz zgodzi się na takie
zmiany? - Ewa zapytała męża szukając w nim pociechy.
Musi sobie wszystko poukładać w
swojej młodej głowie. Tak go wychowaliśmy, by śmiało wygłaszać
swoje zdanie. Myślę że się zgodzi, ale.... lepiej jakbyś miała plan B gdyby jednak nie chciał na to przystać. Kochanie nie martw
się na zapas, dajmy mu trochę czasu – przytulił Ewę i poczuł
taką miłość do niej, jak wtedy gdy się w niej zakochał.
Joker wrócił już z nocnego obchodu.
Zjadł miskę psiej karmy i poszedł na swoje posłanie.
Dom ucichł, noc nastała ale nikt z
domowników nie mógł dzisiaj zasnąć . Staś rozmyślał nad tym
co ma powiedzieć jutro swojej mamie. Jaką ma podjąć decyzję w
tak ważnej sprawie. Z jednej strony podziwiał ją, a z drugiej bał
się utracić przywileje jakie otrzymał w ich małej rodzinie.
Wiedział jedno że powinien zaufać rodzicom, bo nigdy by nie
zrobili niczego by go zranić. Obracał się z boku na bok i zasnął
już zupełnie nad ranem.
Ewa i Adam długo rozmawiali jak
zrealizować jej marzenia , jak ułożyć życie sobie z dziećmi,
którym chcieli stworzyć dom. Taki normalny z tata i mamą i
starszym bratem.
Becia prawie całą noc przepłakała.
Było jej wstyd że pomimo choroby mamy ona cieszy się tym, że może
spać w tak pięknym pokoju z własną łazienką i telewizorem.
Kiedy już zmówiła pacierz poprosiła Boga by jej wybaczył że
jest dzisiaj taka szczęśliwa.
Ciąg dalszy opowiadania List do Świętego Mikołaja przeczytacie w książce MARZENIA DO SPEŁNIENIE.
Ciąg dalszy opowiadania List do Świętego Mikołaja przeczytacie w książce MARZENIA DO SPEŁNIENIE.