niedziela, 6 listopada 2016

Z PAMIĘTNIKA ŁAKOMCZUCHA IV



14.04.2016

Wizyta u lekarza czyli kurtyna opadła.

Siedzę sobie w przychodni lekarskiej, czekając na swoją kolejkę do lekarza. Zabijam czas czytaniem broszurek reklamujących różnych specyfików na obniżenie cholesterolu, cukru i ciśnienia. Między pacjentami nawiązuje się rozmowa dotycząca chorób, z którymi przyszli do lekarza. Nie biorę w niej udziału bo generalnie unikam tego typu rozmów. Pani siedząca obok mnie nie daje jednak za wygraną i już kolejny raz pyta z czym ja idę do lekarza. Uśmiecham się uprzejmie i wymiguję od odpowiedzi. Ale dociekliwa sąsiadka nie daje mi spokoju. 

Idę tylko na kontrolę – odpowiadam zdawkowo
Już oni tam pani znajdą jakąś chorobę – odpowiada nadgorliwa pani
Dlaczego pani tak myśli? – dopytuję wciągnięta już w rozmowę
Bo nie ma proszę pani ludzi zdrowych, oni tylko o tych chorobach jeszcze nie wiedzą – skwitowała zadowolona z siebie.
Pomyślałam, że może coś w tym jest i przypomniałam sobie dlaczego się tu znalazłam: Kogo ja chcę oszukać ?– zapytałam siebie w myślach. Od dawna źle się czuję i dlatego tutaj siedzę. Spojrzałam na panią siedzącą obok mnie i zastanawiałam się z czym też ona przyszła do lekarza. Tak na oko wyglądała na okaz zdrowia.
No, cóż to nie moja sprawa – pomyślałam, a w rzeczywistości aż mnie korciło by zapytać co jej dolega. Kiedy już się zebrałam na odwagę, drzwi gabinetu się otwarły, wyszedł z nich starszy pan a ja usłyszałam moje nazwisko i : Następny proszę!

O jak miło panią widzieć – przywitał mnie mój lekarz pierwszego kontaktu
Dzień dobry – powiedziałam, ale nie byłam pewna czy jest taki dobry skora ja jestem w gabinecie u lekarza zamiast na kawie z koleżanką.
Pan doktor zmierzył mi ciśnienie i nie był z niego zadowolony. Za wysokie….. no ale cóż ja zwyczajnie przeżywam każdą wizytę u lekarza co skutkuje podwyższonym ciśnieniem tętniczym.
Wysłuchał spokojnie z czym do niego przyszłam, po czym wyszedł z gabinetu by po chwili wrócić z małym etui w ręku.

Zmierzę pani poziom glukozy we krwi bo te objawy, o których mi pani opowiedziała sugerują, że może mieć pani cukrzycę. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, ale od razu uświadomiłam sobie, że mój ojciec miał cukrzycę, a więc ja również jestem w grupie ryzyka zachorowania na tę chorobę.
No i bingo – powiedział pan doktor po czym spoważniał i powiedział: Muszę być z panią szczery, nie jest dobrze. Na glukometrze odczytał 390 mg% a zdrowy człowiek o tej porze, kilka godzin po śniadaniu powinien mieć 110 – 140 mg%. Popatrzył na mnie z powagą i usłyszałam czym jest cukrzyca i co mi grozi jeżeli szybko nie uporamy się z problemem.
Przestraszyłam się nie na żarty. Dostałam na własność glukometr, recepty, broszurkę dotyczącą cukrzycy i polecenie by mierzyć w określonych godzinach cukier, oraz termin wizyty kontrolnej za dwa tygodnie by wdrożyć regularne leczenie, po odczytaniu moich pomiarów

Wyszłam z gabinetu z miną nieszczęśnika, co nie uszło uwadze owej pani, która siedziała obok mnie w poczekalni.
A nie mówiłam – powiedziała do mnie z triumfem wypisanym na twarzy.

Wróciłam do domu z całym tym bagażem i postanowiłam rozprawić się cukrzycą. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do znajomej dietetyczki, u która parę lat temu skutecznie się odchudziłam. Po wysłuchaniu z czym mam problem wyznaczały mi wizytę w najbliższym terminie - za miesiąc niestety.

Znużona ciężkim przedpołudniem przysnęłam po obiedzie, wstałam bardziej zmęczona niż się położyłam.

Przejęta tym co mi powiedział lekarz, usiadłam przed komputerem i wpisałam w Google: CUKRZYCA.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz