poniedziałek, 5 grudnia 2016

MARZENIA DO SPEŁNIENIA


List do Świętego Mikołaja cz. III 


Nie wiem jak ci to powiedzieć – Ewa spuściła wzrok i zastanawiała się jakich użyć słów żeby mąż ją dobrze zrozumiał.
Adam czekała na to co powie żona, a serce waliło mu tak głośno aż miał wrażenie że ona to słyszy.
Mam takie marzenie.... chcę mieć więcej dzieci – spojrzała na niego i zobaczyła ulgę w jego oczach.
No wiesz zawsze możemy nad tym popracować – uśmiechnął się i podszedł do niej by ją przytulić.
Obawiam się że źle mnie zrozumiałeś.
Źle? - znowu niepewność wkradła się do jego serca.
Adasiu ja chcę stworzyć Rodzinny Dom Dziecka – powiedziała to jednym tchem, żeby znowu się nie rozmyślić – Ja wiem że to jest ogromne wyzwanie i wiele pracy, ale zobacz ile nieszczęśliwych dzieci jest na świecie....choćby ta Becia..…

Ewuniu i to o tym tak ciągle myślałaś? - przerwał jej w pół słowa
Od czasu kiedy znalazłam ten list na poczcie, no wiesz od tej dziewczynki z Domu Dziecka....
Dlaczego od razu mi o tym nie powiedziałaś? - zapytał z nutką zawodu w głosie.
Chciałam najpierw sama to przemyśleć, przepraszam....
Nie przepraszaj. Jestem szczęśliwy, że mam obok siebie tak cudowną kobietę – Adam tulił do siebie żonę i dziękował Bogu, że to co ją martwiło nie zagraża ich rodzinie, a wręcz może uczynić ich jeszcze bardziej szczęśliwym, o ile jest to w ogóle możliwe.

Kiedy tak tulili się do siebie do gabinetu zajrzała pani Janowska właścicielka kotki, która ciągle symuluje. Kotka udaje że jest chora, a jej właścicielka ciągle z tą samą troską chodzi z nią do weterynarza.
Chrząknęła porozumiewawczo, nie chciała przeszkadzać, ale skoro już weszła niegrzecznie było podglądać.
Przepraszam, pukałam ale państwo nie słyszeli więc weszłam. Jeszcze raz przepraszam.
Nie ma za co – odparł jak zwykle grzecznie doktor Adam Michalski najlepszy weterynarz w okolicy.
Zapraszam – wskazał ręką stół na którym pani Janowska postawiła swoją niesforną kotkę Bonitę.
Ewa grzecznie przeprosiła i wyszła pospiesznie z gabinetu, by nie przeszkadzać mężowi w pracy.
Jest, jest, jest ! – radośnie skierowała ręce ku niebu.
Co panią tak ucieszyło? - zapytała asystentka doktora.
Życie jest cudowne, prawda?
Może i jest, ale ja o tym nic nie wiem – odparła z uśmiechem Oliwia.
Ewa w lot zrozumiała co Oliwia miała na myśli, ponieważ wiedziała że jest bardzo pogodną i szczęśliwą osobą. Młoda pani weterynarz uwielbia swoją pracę i czworonożnych przyjaciół. Jest weterynarzem z powołania i to daje jej szczęście i poczucie spełnienia.

Prawie biegła do domu. Radość rozpierała jej serce, w głowie miała tysiąc pomysłów. Musi przemeblować ich ogromny dom, nareszcie się do czegoś przyda tych kilka nieużywanych pokoi. Musi porozmawiać z Krysią ich gosposią bo przecież przybędzie jej obowiązków. Najważniejsza rozmowa czeka ją jednak ze Stasiem, ale to postanowiła odłożyć na później, jak Adam skończy pracę. Ewa chce żeby wszyscy troje uczestniczyli w rozmowie, bo wszystkich ich ona dotyczy.

Staś jest jedynakiem i to dla niego oznacza wielkie zmiany. Nie wspomnę już o rodzicach, ale im opowie wszystko jak załatwi wszystkie niezbędne formalności....pomyślała o mamie przecież jest świetnym prawnikiem, może by ją poprosić o wsparcie. Jak szybko o tym pomyślała tak szybko się rozmyśliła. Mama jej nie zrozumie, chyba że stałby się jakiś cud.

Kolację !!!! - Ewa krzyknęła stojąc przy schodach.
Idziemy!!!! - usłyszała równie głośno.
Adam siedział już przy stole i z przyjemnością przyglądał się żonie. Takiej rozpromienionej dawno już nie widział. Gdyby nie wiedział o jej tajemnym planie pomyślałby że jest przy nadziei. Jakaś radosna aura ją otaczała.
Oj jak tu pięknie pachnie – pochwaliła Becia i od razu usiadła przy suto zastawionym stole.
Staś popatrzył na pięknie zastawiony stół i zapytał: Czy my coś świętujemy? Czy mi się tylko wydaje?
Mamy w domu gościa – powiedziała Ewa
No i mama ma ważną sprawę, którą chce z nami przedyskutować – dodał Adam
Może jednak najpierw zjemy – Ewa straciła pewność siebie, bo nie wiedziała, czy to co ma do powiedzenia synowi, będzie dla niego powodem do świętowania.
No śmiało – zachęcał ją mąż.
Mamo powiedz mi o co chodzi bo zaczynam się denerwować – mówił do matki nakładając sobie na talerz dużą porcję lazanii.
Wiesz synu wpadłam na taki pomysł....
A ja to zaakceptowałem – dodał ojciec
Chciałabym, to znaczy chcielibyśmy z tatą stworzyć w naszym domu Rodzinny Dom Dziecka. Co ty na to?
Staś spojrzał na matkę, potem na ojca i nic nie odpowiedział.
Becia przestała jeść i patrzyła na nich wszystkich swoimi wielkimi oczami.
Stasiu powiedz coś – poprosiła mama.
A co chciałabyś usłyszeć mamo? Przecież już wszystko ustaliliście z tatą. Co mam powiedzieć? Że chętnie podzielę się z mamą i tatą, oddam swój pokój? Mamo jak sobie to wyobrażasz? To ten list do Świętego Mikołaja tak cię nakręcił i dlatego wpadłaś na taki pomysł?
Nie do końca tak było. Od dawna marzyłam o tym, by nasz dom był pełen szczęśliwych dzieci, ale Bóg nas obdarzył jedynym synem i myślę że zrobił to celowo, bo chciał żebyśmy pomogli innym dzieciom, z którymi los obszedł się mniej łaskawie.
Może masz rację – Staś zmienił ton i trochę się uspokoił.

Becia spojrzała na Stasia – Czy mogę coś powiedzieć? - chłopiec kiwnął głową.
Twoja mama ma wielkie serce, bo chce dać innym dzieciom szanse na normalne dzieciństwo. Stasiu nie obraź się, ale ty nie masz bladego pojęcia jak wygląda moje życie. Ciągły strach, co ze mną będzie gdy moja mama gorzej się poczuje, że już nie wspomnę kiedyś odejdzie. Bieda, która nas dotknęła nawet nie jest najgorsza, gdyby tylko mama była zdrowa. Ale nie jest, a ja powinnam ją wspierać, ale wiesz już nie mam siły. Nie pamiętam kiedy jadłam tak smaczny posiłek. Nie wiem kiedy było mi tak ciepło jak w tej chwili. Nie pamiętam by kiedykolwiek pytał mnie ktoś o zdanie, bo moja mama chociaż bardzo mnie kocha zawsze musiała wybierać "lepsze" rozwiązanie. Czyli kupno lekarstw, albo dla mnie nowe ubranie. Przepraszam że się wtrącam ale musiałam to powiedzieć. Jest pani cudowną osobą – zwróciła się do Ewy – A ty Stasiu masz szczęście że możesz dorastać w tak cudownym domu – dziewczynka wstała od stołu i pobiegła do łazienki, a Ewa poszła za nią.

Co ja takiego zrobiłem? – zapytał ojca.
Nic synu, to nie twoja wina. Twoja koleżanka ma gorszy dzień i na pewno jest tym wszystkim już zmęczona. To co ją spotkało to zbyt wiele na dziecięce barki. Nic nie zrobiłeś jesteś dobrym dzieckiem to Becia ma problem, który ją przerasta. Jedz synu panie zaraz do nas wrócą. Jedz bo nam lazania wystygnie, a mama tak się starała. Zaczęli jeść, a za małą chwilę Ewa z Becią wróciły do stołu. Dziewczyna jadła z apetytem ale już nic nie mówiła. Kolacja dobiegła końca i Ewa zaproponowała by Becia u nich została. Przygotowała jej jeden z gościnnych pokoi z samodzielną łazienką. Dla dziewczynki był to szczyt luksusu, bo nigdy jeszcze w takim pokoju nie mieszkała. Jasny dziewczęcy pokój nareszcie przydał się komuś i spełnił swoje zadanie.
Staś poszedł do swojego pokoju i już nie wracali do tego tematu.

Jak myślisz zgodzi się na takie zmiany? - Ewa zapytała męża szukając w nim pociechy.
Musi sobie wszystko poukładać w swojej młodej głowie. Tak go wychowaliśmy, by śmiało wygłaszać swoje zdanie. Myślę że się zgodzi, ale.... lepiej jakbyś miała plan B gdyby jednak nie chciał na to przystać. Kochanie nie martw się na zapas, dajmy mu trochę czasu – przytulił Ewę i poczuł taką miłość do niej, jak wtedy gdy się w niej zakochał.

Joker wrócił już z nocnego obchodu. Zjadł miskę psiej karmy i poszedł na swoje posłanie.
Dom ucichł, noc nastała ale nikt z domowników nie mógł dzisiaj zasnąć . Staś rozmyślał nad tym co ma powiedzieć jutro swojej mamie. Jaką ma podjąć decyzję w tak ważnej sprawie. Z jednej strony podziwiał ją, a z drugiej bał się utracić przywileje jakie otrzymał w ich małej rodzinie. Wiedział jedno że powinien zaufać rodzicom, bo nigdy by nie zrobili niczego by go zranić. Obracał się z boku na bok i zasnął już zupełnie nad ranem.
Ewa i Adam długo rozmawiali jak zrealizować jej marzenia , jak ułożyć życie sobie z dziećmi, którym chcieli stworzyć dom. Taki normalny z tata i mamą i starszym bratem.
Becia prawie całą noc przepłakała. Było jej wstyd że pomimo choroby mamy ona cieszy się tym, że może spać w tak pięknym pokoju z własną łazienką i telewizorem. Kiedy już zmówiła pacierz poprosiła Boga by jej wybaczył że jest dzisiaj taka szczęśliwa.

Ciąg dalszy opowiadania List do Świętego Mikołaja przeczytacie w książce MARZENIA DO SPEŁNIENIE.