Piszę to opowiadanie na gorąco,
pewnie później jak tylko trochę ochłonę to go zmienię, polukruję może popieprzę
(mam na myśli - przyprawię) ale teraz przeleję emocje na papier.
Stojąc w kolejce w aptece
usłyszałam rozmowę dwóch kobiet i taką utkałam z tego opowieść: Jest mroźny
styczeń i pora przeziębień. Młoda kobieta o imieniu Joanna stoi w aptece i mimo
woli jest świadkiem rozmowy, która staje się początkiem zmian w jej życiu. Może
przypadek, a może to Anioły spowodowały, że rozmowa dwóch zupełnie nieznanych
jej kobiet spowodowała u niej taką lawinę zmian.
Joanna stoi w kolejce, denerwuje
się bo ma mało czasu. Gdyby to nie była apteka pewnie ponaglałaby ekspedientkę.
Dzieci są przeziębione i nie ma wyjścia, musi zakupić potrzebne leki. Tyle mam
jeszcze na głowie, jak zdążyć z tym wszystkim – myśli rozgorączkowana. W
kolejce stoją przeważnie starsi ludzie. No tak, emeryci oni zawsze mają czas.
Ciekawe czy ja będę miała kiedyś czas dla siebie – kontynuuje ten wewnętrzny
dialog sama ze sobą. Jakże zazdrości tym, którzy łatwo nawiązują dialogi nawet
z obcymi ludźmi. Przed nią stoją dwie kobiety: jedna elegancka, małomówna, taka
trochę wyniosła. Joanna ogląda ją dyskretnie z góry na dół - takie zawodowe
zboczenie. Jest krawcową, artystką ale sama nie ma tego świadomości. Szyje w
domu po kryjomu, żeby nie denerwować Maćka. Jej mąż nie pracuje nigdzie na
stałe, chociaż jest bardzo zdolnym kafelkarzem, ot powiedzmy taka złota rączka,
fachowiec od wszystkiego. Kiedy złapie jakieś zlecenie, ona przyjmuje
zamówienia na szycie, a kiedy mąż jest w domu musi być bardzo ostrożna bo on
nie lubi nici na podłodze i obcych bab, które kręcą mu się po domu. Joanna
przygląda się tej drugiej kobiecie. Jest skromnie ubrana, ale otwarta na ludzi,
ma szczęśliwe oczy i uśmiech na twarzy.
Młoda kobieta przysłuchuje się rozmowie
tych dwóch kobiet:
Ona jest siłaczką
usłyszałam jak jedna mówi od drugiej. To znaczy? - pyta ta druga, elegancka,
trochę zamyślona i mniej rozmowna. Pracuje, prowadzi dom i wychowuje dwoje
dzieci – ciągnie wątek ta pierwsza. A jest przecież jeszcze taka młoda. Jest
samotna? Pyta ta mniej rozmowna. Ależ skąd ma męża lenia jednego. Nie pracuje,
nie pomaga a dzieci to chyba tylko umie robić i tym się chwali przed kolegami –
mówi ta która rozpoczęła rozmowę. To dlaczego go nie rzuci? - pyta ta mniej
rozmowna. A co on biedaczek by bez niej zrobił. Może drugi raz miałby więcej
szczęścia i trafił by na księżniczkę – mówi ta mniej rozmowna. To znaczy –
dopytuje ta druga. Jak by mu się trafiła taka kobieta co niczego nie ogarnia to
by musiał wziąć się do roboty leń jeden – mówi ta co przedtem była mniej
rozmowna. Myśli pani – zastanawia się ta co zaczęła rozmowę. Ja to wiem na
pewno - mówi elegancka kobieta …z autopsji, dodaje po chwili i znowu się
zamyśla.
Joannie zrobiło
się gorąco, cała zalała się potem. Co pani jest? - zapytała z troską elegancka
kobieta, a ta druga ruszyła po wodę do automatu stojącego w rogu apteki i już
podaje jej kubek zimnej orzeźwiającej wody. Proszę przepuścić tą panią bo
zrobiło się jej słabo – powiedziała ta elegancka kobieta i już prowadzi Joannę
na początek kolejki. Ja też źle się czuję – warknął mężczyzna z samego końca.
Obie kobiety spojrzały na niego z takim wyrzutem w oczach, że zamilkł od razu.
Joanna kupiła potrzebne specyfiki i wyszła na świeże powietrze. Od razu lepiej
– powiedziała sama do siebie i ruszyła prosto na przystanek autobusowy.
Normalnie poszła by pieszo, mimo siarczystego mrozu ale dzisiaj brak jej siły.
Może będę chora – pomyślała.
Kiedy stanęła pod
drzwiami mieszkania była już opanowana i zimna jak skała lodowa.
Jadę do twojej
mamy – burknęła do męża, który jak zwykle siedział przed telewizorem z pilotem
w ręce.
Zaraz, a obiad? Gdzie
masz zakupy – zarzucał ją pytaniami a właściwie pretensjami.
Zjesz obiad jak
sobie go ugotujesz, ale żeby to zrobić musisz zrobić zakupy – dawała mu
instrukcje pakując jednocześnie torbę z rzeczami dzieci.
Co ty robisz –
zapytał już trochę łagodnie.
Pakuję się, to
chyba widzisz – odpowiedziała hardo.
Co ci się stało,
kobieto – krzyczał już na dobre.
Przejrzałam na
oczy – odpowiedziała rzeczowo.
Ty przejrzysz na
oczy jak ja się wkurzę, teraz ci dobrze radzę opamiętaj się kobieto – podszedł
do niej i chciał ją przytulić. Fajna jesteś tak wnerwiona – powiedział niskim
zmysłowym głosem, jakby ta kłótnia była niczym innym jak grą wstępną kochającej
się pary.
Przestań traktować
mnie przedmiotowo – Justyna wyrwała się z jego uścisku.
Wczoraj w nocy nie
miałaś nic przeciwko temu – zaśmiał się zadowolony ze swojej riposty.
Nie chcę z tobą w
tej chwili rozmawiać. Dzieci odbiorę z przedszkola – zabrała torbę i trzasnęła
drzwiami. Nie wiem po co mu to powiedziałam, przecież zawsze to robię – znowu
rozpoczęła ten dialog sama ze sobą. Szybko weszła do windy i zjechała na dół.
Bała się, że Maciek będzie ją namawiał do powrotu.
Sama nie wie jak
znalazła się w domu teściów.
Co się stała? -
zapytała Marta, jej teściowa zabierając z jej rąk ciężką torbę.
Odeszłam od Maćka,
bo już nie mam siły – rozpłakała się.
Zaraz kochana, jak
to odeszłaś? Przecież wy się kochacie, macie dzieci. Co powie Michałek i
Sabinka – mówiła do mnie podniesionym głosem.
Mamo ja dłużej nie
mogę, jestem zmęczona, zniechęcona. Może jak nim coś wstrząśnie to się opamięta
– wytarła nos i spuchnięte oczy.
Siadaj, zrobię
kawy i porozmawiamy.
Joanna usiadła
przy małym stoliku w zadbanym salonie domu rodzinnego jej męża. Od razu
skojarzyła dlaczego się starała ponad swoje siły utrzymać ład i porządek w
swoim małym mieszkanku, przy dwójce małych dzieci. Robiła to dla Maćka, żeby
nie czuł się gorzej niż w swoim dawnym domu.
Teściowa postawiła
przed nią aromatyczny płyn i kawałek domowego ciasta.
Mów Joanno co cię
skłoniło do tego by odejść od mojego syna i dlaczego przychodzisz z tym właśnie
do mnie. Bądź co bądź jestem jego matką i wiele ode mnie nie oczekuj –
powiedziała szczerze.
Mam prośbę –
spojrzała na Martę zastanawiając się czy faktycznie dobrze zrobiła jadąc
właśnie do niej. W zasadzie nie miała do kogo się zwrócić. Jej rodzice
mieszkają w Bieszczadach z czwórką jej rodzeństwa i ze świadomością że ich
najstarszej córce żyje się świetnie w mieście. Koleżanek nie ma bo Maciek nie
lubi udzielać się towarzysko a jej samej nie pozwala nigdzie chodzić bo jest o
nią strasznie zazdrosny. Na początku jej to nawet imponowało, ale na dłuższą
metę poczuła się osaczona.
Bo chciałam mamę
prosić by zajęła się dziećmi, ja muszę poukładać sobie wszystko w głowie – jak
i gdzie by to miała zrobić tego jeszcze nie wiedziała.
Co chcesz sobie
poukładać? Poznałaś kogoś? - teściowa powiedziała nadzwyczaj łagodnie jak na
jej temperament.
No co mama,
przecież ja kocham Maćka i dzieci, tylko......
Tylko co, wyduś to
z siebie dziewczyno bo jak Boga kocham tracę już cierpliwość – Marta mimo
dobrej woli traci już cierpliwość.
Tylko ja jestem
zmęczona, wszystko jest na mojej głowie, dzieci, dom. Nie mamy oszczędności
żyjemy z dnia na dzień. Jesteśmy dla was ciężarem, chociaż oboje jesteśmy
młodzi, zdrowi i zdolni na dodatek. Maciek mało pracuje, a mi na to nie
pozwala. Jak ja mam żyć, żeby mieć szacunek sama do siebie – Joanna mówiła
jednym potokiem słów. Wiedziała, że tego czego dzisiaj nie odważy się
powiedzieć już nigdy, nikt od niej nie usłyszy.
Monika słuchała ją
i otwierała coraz szerzej oczy ze zdziwienia. Nie mogła sobie podarować, że
niczego niepokojącego nie zauważyła w życiu swojego dziecka. Może nie chciała
niczego zobaczyć? I to ta świadomość nie dawała jej teraz spokoju.
Nie miałam pojęcia
drogie dziecko, że ty jesteś taka nieszczęśliwa. Jeżeli chodzi o nas to z
przyjemnością wam pomagamy, przecież Maciek to nasz jedynak. Masz rację, zdolny
z niego człowiek tylko leń patentowy. Wstyd się przyznać, ale ja myślę, że on
sobie bez ciebie nie poradzi – Marta mówiła, a Joanna słuchała w osłupieniu.
Obie zamilkły.
Joanna z wyczerpania, a Marta krążyła po pokoju jakby coś rozważała.
No to mówisz że
chcesz sobie coś przemyśleć? To ja mam do ciebie pewną propozycję – mówiąc to
zaczęła szukać czegoś w swoim antycznym biurku. Podała Joannie kopertę i
poleciła by ta dokładnie przeczytała jej zawartość. Kiedy Joanna czytała, Marta
zamilkła i w napięciu czekała na jej decyzję. Ale przecież ten wyjazd jest na
trzy tygodnie, co ja zrobię z dziećmi. Poza tym to na pewno dużo kosztuje, a
ja...
No to chcesz
pojechać na tą Anielską Terapię czy nie? Nim odpowiesz, to muszę ci coś
wyjaśnić : Za wszystko już zapłaciłam, bo przyznam szczerze chciałam pojechać
tam sama, ale im bliżej jest do wyjazdu tym więcej mam wątpliwości. Teraz już
wiem dla kogo wykupiłam ten pobyt. Dziećmi się nie martw, ja się wszystkim
zajmę. Przecież one mają jeszcze ojca no, i dziadków do pomocy oczywiście –
dodała z uśmiechem na twarzy. Już ja mu zgotuję szkołę życia – dodała.
Joanna też się
lekko uśmiechnęła – bo wie jaką silną kobietą jest jej teściowa.
A co na to powie
Roman? - zapytała cichutko.
No wiesz to dziwne
pytanie, zważywszy na to, że już jakiś czas jesteś w naszej rodzinie i wiesz
doskonale że on akceptuje wszystkie moje decyzje. Mówiąc to podniosła oczy ku
niebu, jakby chciała powiedzieć że taki felerny się jej mąż trafił Zaraz ile to
już lat – zamyśliła się znowu.
Siedem –
odpowiedziała Joanna.
Zadam to pytanie
jeszcze raz: Jedziesz?
Tak jadę –
odpowiedziała Joanna.
Dobra decyzja –
pochwaliła ją teściowa.
Jedziemy do ciebie
bo musisz się spakować, wyjazd jutro z rana – żeby była jasność Roman cię
zawiezie, a ja przejmę dowodzenie w twoim domu.
Dobrze, że Joanna
nie miała czasu na dłuższe zastanowienie się, bo pewnie by się na taki wariacki
krok nie zdecydowała.
Kiedy Maciek
zobaczył w progu obie kobiety spodziewał się karczemnej awantury, ale tak był
zaskoczony tym co się potem wydarzyło, że chyba do końca życia tego
styczniowego dnia nie zapomni.
Bardzo ciekawe. Już czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńCo się stanie z dala od męża. Czy wróci do niego?
I czy on się zmieni? Czy nadal będzie to samo?
Myślę, że zaskoczy Cię zakończenie tej historii. Całe opowiadanie znajdzie się w książce "Marzenia do spełnienia".
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń