Skąd we mnie tyle chęci na
wirtualne znajomości? Jeszcze do niedawna nie wykazywałam zainteresowania FB, aż
tu nagle taka fascynacja (bo chyba nie uzależnienie?).
Otóż wczoraj uświadomiłam sobie, że wcinam się w czyjeś życie nie proszona. Po przyjęciu mnie
do zacnego grona Klubu 50+ z wdzięcznością zaczęłam wszystkim dziękować - za to
przyjęcie rzecz jasna. Chciałam być miła i...przesadziłam:). Z rozpędu
odpowiedziałam na pozdrowienia skierowane do mojej imienniczki, a nie do mnie,
bo przecież jak to mówią: nie jednemu psu Burek. Bardzo ją za to przepraszam i
dziękuję za słowa, które sprowadziły mnie na ziemię i tu cytuję: „Nie dla
ciebie były te życzenia” .
Oczywiście przeprosiłam szczerze, a dzisiaj tej Pani
dziękuję za reprymendę. Obiecałam sobie, że zanim coś napiszę i opublikuję (nie
tylko na FB) to trzy razy się zastanowię. Będę uważna i szczera w relacjach z ludźmi, bądź co bądź obcymi. Moich przyjaciół w realu znam i wiem co się po nich mogę
spodziewać. W świecie wirtualnym jest trochę inaczej, bo widzimy ludzi przez
pryzmat własnych doświadczeń, wyobrażeń, a czasami i pragnień. A to zamazuje
naszą percepcję widzenia.
No cóż, człowiek
całe życie się uczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz