niedziela, 2 sierpnia 2015

JUSTYNA


           Justynko, kochanie  będziesz musiała pojechać do cioci Krysi – mama weszła do pokoju córki z telefonem w ręce. Justyna studentka 2 roku medycyny leżała na swoim łóżku oddając się cudownej lekturze lekkiego romansu, który znalazła w biblioteczce matki. 
- No, wiesz nie masz już co czytać? – powiedziała matka z wyrzutem. 
- To przecież twoja książka, dziewczyna stwierdziła ze zdziwieniem, na dodatek całkiem dobra – dodała. - Justynko, ty będziesz lekarzem więc nie wypada zajmować się takimi głupstwami. - Jestem dopiero po pierwszym roku, a na dodatek są wakacje i mam dość poważnej literatury. Mamo,  ale czy ty tu przyszłaś pouczać mnie co mam czytać czy w innej sprawie? Dziewczyna specjalnie zmieniła temat ich rozmowy, bo miała powyżej uszu słuchania co powinna robić, a czego nie. 

-Aha, dzwoniła ciocia Krysia. Za parę dni wraca ze szpitala i będzie potrzebowała naszej
pomocy. Dziewczyna wzniosła oczy w geście dezaprobaty ale matka ciągnęła dalej. - Wiesz, że moja siostra jest sama jak palec i muszę jej pomóc. Nie mam jeszcze urlopu i nie mogę pojechać do niej osobiście, ale ty drogie dziecko nie masz nic do roboty więc chyba mogłabyś zająć się swoją schorowaną ciotką. - Mamo, to tylko zabieg, usunięcie woreczka żółciowego – dziewczyna broniła się jak mogła, ale jej matka jakby nie słyszała. -  W sobotę mogłabyś pojechać, przygotowałabyś dom na powrót cioci ze szpitala. Ojciec zatankuje ci samochód i pojedziesz sobie wygodnie – zachęcała biedną Justynę jak tylko mogła. Opieka nad ciotką to jedno, ale obie siostry miały ukryty plan dotyczący losów ich ukochanej Justynki, dlatego matce zależało na tym, by za wszelką cenę wyekspediować ją na wieś. Justyna,  jako mała dziewczynka uwielbiała spędzać wakacje u ciotki na wsi. 

Krysia jest dyrektorką wiejskiej szkoły w podrzeszowskiej wsi. Zawsze w czasie żniw prowadziła półkolonie dla dzieci, by odciążyć zapracowanych rodziców. Justyna zawarła podczas pobytu na wakacjach cudowne przyjaźnie, które pielęgnuje do dzisiaj. Od czasu liceum przestało ją jednak interesować wiejskie życie, bo jej wiejscy przyjaciele wyjeżdżali na wakacje. Dorabiali sobie w mieście, a ci odważniejsi wyjeżdżali za granicę. Do Holandii, albo do Niemiec na truskawki lub szparagi. Justyna sama już o tym myślała, ale jej mama wybiła jej to z głowy tłumacząc, że nie ma takiej potrzeby. Anita zawsze potrafiła tak pokierować życiem swojej jedynaczki by jej było na wierzchu. 

Już dawno temu kiedy Justyna była w szkole podstawowej jej matka zadecydowała, że jej córka będzie lekarzem. Justyna dobrze się uczyła więc wszystko szło zgodnie z planem matki. Kiedy świetnie zdała maturę było oczywiste, że Anita przekona ją do studiów medycznych. Dostała się do Krakowa i ciężko pracowała na pierwszym roku, który ukończyła z wyróżnieniem. Teraz ma zasłużone wakacje i próbuje się odprężyć przy miłej lekturze. Jej matka jest przełożoną pielęgniarek mimo, że zawsze marzyła by zostać lekarzem. Jej marzenia się jednak nie spełniły ale Justynka - to co innego. Ma finansowe i moralne wsparcie w rodzinie i nie potrzebuje zajmować się niczym innym jak tylko studiowaniem. 

-Justynko, ja cię oczywiście nie zmuszam, ale pomyśl co by to znaczyło dla cioci Krysi. 
Masz przygotowanie do opieki nad chorym i na pewno dałabyś radę...-Mamo, proszę cię! Ja jestem dopiero po pierwszym roku, a poza tym po takim zabiegu ciocia sama sobie na pewno da radę – dziewczyna próbowała się wywinąć od wyjazdu. - Ja tego cioci osobiście nie powiem – stwierdziła matka – Jeżeli taką podjęłaś decyzję to powiedz jej o tym sama – mówiąc to Anita wybierała numer telefonu siostry. -  Dobra mamo, wygrałaś. Pojadę. Justyna kolejny raz poddała się woli matki. - No to się Krysia ucieszy, mówiąc to Anita wybrała numer telefonu i już po chwili rozmawiała ze swoją siostrą. 

-Wyobraź sobie droga Krysiu, że Justynka zaproponowała, że przyjedzie zająć się tobą po wyjściu ze szpitala. Nie, nie masz powodów mieć wyrzutów sumienia, bo to ona sama 
zaproponowała tę pomoc. Tyle Justyna usłyszała, bo jej matka na resztę rozmowy zamknęła się w swoim pokoju. No to wpadłam, wakacje na wsi. Co ja komu zrobiłam, że 
muszę teraz jechać na wieś zabitą dechami – pomyślała Justyna. Teraz, kiedy jej nowi 
znajomi jadą nad morze, a ona już miała poprosić rodziców o kasę na ten wyjazd. 
Miała co prawda skrupuły, bo studia w Krakowie pochłaniały ogromne kwoty. 

Rodzice się nigdy nie skarżyli, ale Justyna ma swój rozum i wie ile kosztuje wynajęcie mieszkania w Krakowie, książki, przejazdy i drobne przyjemności. Matka zadbała też o garderobę swojej córki tłumacząc drogie zakupy tym. że to jak wyglądamy ma kluczowe znaczenie jak nas postrzegają inni zwłaszcza w nowym miejscu. Tu akurat miała rację bo koleżanki z roku pochodzą z bogatych, przeważnie lekarskich rodzin i na wykładach jest istna rewia mody. 

Justyna ma tą przewagę nad koleżankami, że jej uroda przyćmiewa je wszystkie. Idealną figurę odziedziczyła po matce. Piękne kruczoczarne włosy po ojcu, a szyk i elegancję po cioci Krysi, która jest jej chrzestną matką. Podobno babcia Walentyna była bardzo elegancką kobietą obdarzoną talentem nie tylko do szycia ale i projektowania odzieży. Ubierały się u niej elegantki nawet z Rzeszowa. Babcia była szybka, precyzyjna i zdolna. Była też zaradna i miała pierwszy butik w Wielopolu do którego przyjeżdżały elegantki z całego powiatu. 

Babcia była na owe czasy bogata. Kupowała ziemię, wybudowała piękny dom. Dziadek Ksawery był szanowanym weterynarzem i żyli sobie szczęśliwie do starości. Kiedy pomarli w krótkim odstępie czasu,  został po nich spory majątek. Ciocia odziedziczyła dom, a rodzice Justyny spore oszczędności dziadków. Ziemia w pięknej okolicy Brzezin została nietknięta bo jest zapisana na Justysię. Dziewczyna nie ma pojęcia o wysokości tego wiana. 

Rodzice Justyny mieszkają od lat w starej zabytkowej kamienicy w centrum Katowic. Zajmują całe pierwsze piętro. Ich mieszkanie jest wygodne i duże. Sto pięćdziesiąt metrów cudownej przestrzeni wśród antyków, starych zdjęć i pięknych lamp. Lampy to hobby mamy. Witrażowe, tajemnicze, stare i cudne. Każda ma historię i wspomnienia z dzieciństwa Justyny. Jej pokój ze starym wygodnym łóżkiem i komodą po babci Walentynie jest najpiękniejszym miejscem na ziemi. Nigdy Justynie nie przyszło na myśl by zmienić wystrój jej ukochanego pokoiku. 

Jedyną oznaką nowoczesności jest laptop, który kupili jej rodzice jak dostała się na studia oraz telefon komórkowy z najwyższej półki. Oba te piękne przedmioty stały na zgrabnym antycznym biurku eksponując jabłuszko na tle srebrnej, eleganckiej obudowy. Wielka trzy drzwiowa szafa była dopełnieniem wyposażenia pokoju i ulubionym meblem Justyny. Ilekroć ją otwierała miała wrażenie, że wchodzi w jakiś tajemniczy świat dawnych czasów. Może to jej dusza tęskniła za inną epoką, pełną romantycznych uniesień?  

Dzisiejsi chłopcy mało ją interesowali bo byli zbyt obcesowi i kompletnie pozbawieni romantyzmu. Biegle pisali maile i esemesy ale przy zwykłej rozmowie od razu się wykładali. Dlatego Justyna nie miała bliższego kolegi, a jedynie znajomych i to niezbyt bliskich. Kiedy w sobotnie wieczory któryś zaproponował jej wypad na dyskotekę lub do klubu studenckiego wymawiała się nauką albo wyjazdem do domu. Z czasem wyrobiono sobie o niej opinię, że ma jakiegoś tajemniczego kochanka, bo tak atrakcyjna kobieta nie może być sama. Justynie pasowała ta absurdalna plotka, bo w ten sposób unikała nachalnych zalotów kolegów z roku. Miała opinie pięknej, niedostępnej i tajemniczej kobiety. Śmieszyło ją to ogromnie, bo co może być tajemniczego w cotygodniowym wyjedzie do domu. 
Otworzyła swoją tajemniczą szafę i wyjęła parę ciuszków, które zabierze do cioci Krysi. Cichutkie pukanie do drzwi spowodowało uśmiech na twarzy dziewczyny. 

- Wejdź tatku – powiedziała wesoło. - Cześć kruszynko – powiedział ojciec do córki nie bacząc, że ma już dwadzieścia lat. - Mama mówiła, że wybierasz się do cioci Krysi. Mam takie przeczucie, że to nie był twój   pomysł, chociaż twoja matka idzie w zaparte, że tak właśnie było. Oboje wybuchnęli   stłumionym śmiechem, bo doskonale wiedzieli, że Anita podsłuchuje pod drzwiami. Nie, żeby była wścibska ale raczej by mieć kontrolę na dwójką najbardziej kochanych ludzi w jej życiu. 

Roman jest znanym naukowcem i wykładowcą na Uniwersytecie Śląskim. Geodezja to jego pasja i miłość - oczywiście zaraz po mamie i Justysi. Co tam w pracy? – zapytała ojca, gładząc go po policzku ze śladami zarostu. Fajny jest ten mój tata – pomyślała. Taki przystojny i seksowny ale zupełnie sobie nie zdaje z tego sprawy. - Co mi się tak przyglądasz kruszynko? – zapytał. - Nic, nic tak tylko się zmyśliłam – skłamała, bo jak miała powiedzieć ojcu, że podziwia jego męską urodę. - W pracy same nudy kochana, bez studentów jakoś zrobiło się pusto na uczelni. Mamy wprawdzie pracę zleconą przez kampanię węglową i zmagamy się z niezwykle trudnym tematem do późna z całym zespołem, ale co ja cię będę zanudzał – dodał i wyszedł z pokoju by pożegnać żonę, która właśnie wychodziła na nocny dyżur do szpitala. 

-Pa, kochani zawołała Anita i tyle ją widzieli. - Pa, krzyknęła Justyna ale matka chyba tego już nie słyszała. Wieczorem zjedli kolację przygotowaną przez ojca. Zawsze świetnie gotował i Justynie imponował tym, że radził sobie z gospodarstwem domowym równie dobrze jak mama. - Mężczyznę trzeba sobie wychować – Anita mówiła często do córki, ale ona wiedziała doskonale, że jej ojciec był wyjątkowym mężczyzną, ktory z przyjemnością udawał, że to mama go tak świetnie wychowała. Justyna jak zawsze sprzątnęła po kolacji, ojciec coś oglądał w telewizji. Zajrzała do niego tylko na chwilę by powiedzieć mu dobranoc. 

Zamknęła za sobą drzwi do jego gabinetu i zaszyła się w swoim azylu. Każde z nich miało w domu swoją przestrzeń. Rodzice od dawna zajmowali oddzielne pokoje. Nie, żeby się nie kochali, bo Justyna nie raz słyszała jak cichutko, pod osłoną nocy, raz jedno raz drugie wymykało się z pokoju któregoś z rodziców, by zasnąć w swoim łóżku po upojnych chwilach spędzonych we dwoje. Mama pracowała na zmiany, ojciec do późna siedział na swoimi projektami więc oboje uznali, że będzie lepiej jak nie będą się wzajemnie budzić. Tylko ich poranne zaloty zdradzały, że spędzili we dwoje intymne chwile.

Justynę dziwiło, że mimo 25 lat spędzonych ze sobą, ciągle się kochają i ciągle za sobą przepadają. Uśmiechnęła się do swoich myśli i oddała się lekturze. Przed snem postanowiła jeszcze sprawdzić kto ze starych znajomych spędza wakacje w Brzezinach. Opaliła laptopa i zalogowała się na FB. Napisała do znajomych: Hej! kto spędza wakacje w Brzezinach? Hej! jedzie ktoś na wieś?        
Popatrzyła na ekran i uznała, że o 1.35 w nocy nikt już na to pytanie nie odpowie.
Nie sądziła jednak jak bardzo się myliła... 
                                                                                                                                                  c.d.n.


4 komentarze:

  1. Mam nadzieję że ten c.d.n.nastąpi bardzo szybko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe opowiadanie znajdzie się w książce "Marzenia do spełnienia", planuję wydać ją pod koniec 2017 roku. Dziękuję za zainteresowanie moją twórczością.

    OdpowiedzUsuń