Dziękuję za ludzi, których Anioły postawiły na mej drodze.
Aby
poprawić swoje życie należy prosić, w moim przypadku rozmowa z
Aniołami, szczera i
rzeczowa zawsze prowadzi do zmian na lepsze.
Zmiany zazwyczaj nie przychodzą natychmiast, najczęściej pojawiają
się w odpowiednim dla nas momencie. Nauczyłam się już pokory i
wiary w to, że mogę osiągnąć wszystko, co jest dla mnie dobre,
ale we właściwym dla zmian momencie.
Opowiem
Ci jak to było ze mną jeżeli chodzi o pisanie. Zawsze odkąd
pamiętam, lubiłam pisać. Pisałam dzienniki, pamiętniki,
wspomnienia, listy do siebie, które nazywałam „Listy do
przyjaciółki”. Kiedyś zapytałam moje Anioły o sens tego mojego
pisania. Zrobiłam to tuż przed snem, poprosiłam o wskazówki co
mam zrobić by te moje pisanie przyniosło radość i przesłanie
wielu ludziom. Położyłam się spać i możecie mi wierzyć albo
nie, ale przyśniła mi się opowieść, cała książka! Rano zaraz
po przebudzeniu zapisałam ją w formie punktów i potem dzień po
dniu zapisywałam kolejne strony. Kiedy napisałam część książki
dałam ją do przeczytania mojej córce, a potem mojej
siedemnastoletniej wnuczce. Obie stwierdziły, że jest bardzo
ciekawa i zapytały gdzie mogą przeczytać dalszą część, bo
ogromnie się im spodobała. Obydwie myślały, że to fragment
jakiejś książki, który ściągnęłam z internetu. Kiedy
opowiedziałam im jak powstał pomysł na moją książkę,
dopingowały mnie bym pisała dalej. Miło jest kiedy komuś podoba
się coś co robimy, więc zachęcona przez najbliższych pisałam z
pasją, ale co rusz miałam wątpliwości czy dobrze i ciekawie
piszę. Postanowiłam, że pokażę moją „twórczość” komuś,
kto się zna na rzeczy. Póki co pisałam wytrwale dzień po dniu,
tak dla siebie, aż tu nagle moja córka wpadła do mnie i oznajmiła,
że jedziemy do Krakowa na spotkanie kobiet w ramach Kręgu kobiet
pod nazwą Testosteron. Spotkanie będzie prowadziła fantastyczna
dziewczyna, założycielka Latającej Szkoły, której byłam od
dawna fanką i czytelniczką, pisząca „Listy miłosne”, Agata.
Jeszcze
tego samego dnia znalazłam na stronach podanych przez Agatę kursy
pisania i popatrzyłam na sympatyczną twarz młodej inteligentnej
osoby i pomyślałam, droga Mario, „to będzie osoba, która mi
pomoże” i byłam tego zupełnie pewna. Pojechałyśmy na spotkanie
kobiet do Krakowa, powiem tylko, że było warto.
Zaraz
następnego dnia zadzwoniłam do ciebie i upewniłam się – masz
bardzo miły głos
– że
warto się spotkać i zasięgnąć fachowej porady. W przeddzień
wyjazdu przeprowadziłam rozmowę z moimi Aniołami, najpierw
podziękowałam za postawienie na mojej drodze ciebie, droga Mario, a
potem poprosiłam, żeby spotkanie to było owocne i doprowadziło do
wydania mojej książki.
Spotkałyśmy
się w kawiarni, miejscu spotkań młodych ludzi, artystów, dla mnie
to było ciekawe miejsce, które jeszcze dotąd nie odkryłam,
chociaż do Krakowa jeżdżę dosyć często. Pomyślałam, że to
dobry znak bo już czegoś ciekawego doświadczyłam i na pewno nie
będę żałowała. Dziwne to było uczucie iść na spotkanie z
kimś, kogo zupełnie się nie zna, a na dodatek jest w wieku moich
dzieci. Trochę mnie ta sytuacja śmieszyła, ale co tam, całe życie
trzeba się uczyć, prawda? Przed wejściem do kawiarni zadzwoniłam
i zobaczyłam przez okno kawiarni miłą młodą osobę, która
machała do mnie jakbyśmy się znały od dawna. Usiadłam przy twoim
stoliku i zamówiłam moją ulubioną kawę z dużą ilością mleka.
Bałam się Ciebie zapytać o opinię na temat mojej książki, więc
z ulgą przyjęłam propozycję opowiedzenia czegoś o moim życiu, a
że mówienie, a raczej opowiadanie jest moją drugą naturą
poczułam się jak ryba w wodzie. Trochę mnie irytował fakt, że
cały czas coś pisałaś, ale czułam, że uważnie mnie słuchasz i
nawet zachęcasz do opowiadania zadając coraz to nowe pytania. A na
temat książki a raczej jej fragmentu, nic, ani słowa, ale to mnie
już akurat mało obchodziło, cieszył mnie sam fakt spotkania z
tobą. Potem powiedziałaś parę ładnie dobranych słów na temat
fragmentu który ci przysłałam. Zasugerowałaś, że powinnam
napisać książkę, ale o sobie. Pojechałam do domu w cudownym
twórczym nastroju, a potem przyszło zwątpienie, „jak mogę pisać
książkę o moim zwyczajnym życiu. Uznałam że to ogromnie
krępujące pisać sama o sobie. Jak to napisać, żeby się chciało
komuś czytać?”
Zdecydowałam
że jakoś się wytłumaczę i nie będę pisać, odpaliłam mojego
laptopa i pojawił się mi przed oczami piękny tekst:
„Bądź
odważny. A jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś. Nikt nie
zauważy różnicy.
Bądź
oryginalny. Jeżeli to oznacza odrobinę ekscentryczności, to nie
szkodzi.
Bądź
otwarty i dostępny. Następna spotkana osoba może zostać twoim
najlepszym przyjacielem.
Bądź
szeroko otwarty na zmiany, ale nie rezygnuj ze swoich wartości.
Jeżeli
bardzo chcesz coś zrobić i masz wewnętrzne przekonanie, że
powinieneś to zrobić, to rób. Intuicja jest często równie ważna
jak fakty.
Módl
się nie o rzeczy, ale o mądrość i odwagę.
Nie
myl zwykłych niedogodności z prawdziwymi kłopotami.
Nie
wierz we wszystko, co usłyszysz, nie wydawaj wszystkiego, co masz i
nie śpij tyle, ile chcesz.
Okazuj
szacunek wszystkiemu, co żyje.
Pamiętaj,
że każdy napotkany człowiek czegoś się boi, coś kocha i coś
stracił.
Uśmiechaj
się jak najczęściej. To nic nie kosztuje i jest bezcenne.
Życie
co jakiś czas podaruje ci cudowną chwilę. Naciesz się nią”.
Pomyślałam,
że to moja wnuczka napisała do mnie to przesłanie i poczułam, że
serce mi mięknie a oczy się szklą. „Jak ja mogłam się tak
szybko poddać, skoro tyle osób we mnie wierzy?” Pomyślałam,
pomedytowałam i postanowiłam opisać swoje życiowe doświadczenia
w formie listów do Marii.
Następnego
dnia spotkałam się z wnuczką, żeby podziękować za tak piękne
słowa, które dla mnie napisała. Najpierw mnie wysłuchała, potem
poprosiła o włączenie laptopa i sprawdziłyśmy ikonkę pod którą
postanowiłam pisać moją nową książkę i z ogromnym zdziwieniem
stwierdziłyśmy, że żadnego wiersza tu nie ma. Wnuczka się tylko
uśmiechnęła, kliknęła w ikonkę obok i okazało się, że owszem
napisała, a raczej spisała kiedyś ten tekst, bo lubi takie mądre
kawałki ale, już dawno, kiedy popsuł się jej laptop i ja jej
pożyczyłam swój.
I
niech mi ktoś powie, że Anioły nad nami nie czuwają!
Ps.
Droga Mario pragnę Ci podziękować, że wtedy odwiodłaś mnie od
pisania mojej pierwszej książki i zmotywowałaś bym przez rok
szlifowała pisanie pod Twoim bacznym okiem. Listy do Marii stały
się dla mnie wielką lekcją pisania.
Po
roku dojrzałam do tego by zacząć pisać od nowa, to co dawno
rozpoczęłam. Napisałam książkę z której jestem dumna i to
wcale nie o sobie, a kobiecie takiej jakich wiele. Kobiecie, która
zasługuje na szczęście. W taki sposób powstała książka
Anielska Przystań najważniejsza dla mnie bo od niej właśnie
zaczęłam wielką przygodę zwaną pisaniem.
I
niech mi ktoś powie, że Anioły nade mną nie czuwają!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz