piątek, 1 stycznia 2016

Marzenia do spełnienia (4)

LIST DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA.


         Nie wiem jak ci to powiedzieć – Ewa spuściła wzrok i zastanawiała się jakich użyć słów,  żeby Adam ją dobrze zrozumiał. Adam czekał na to co powie żona, a serce waliło mu tak głośno, że miał wrażenie, iż ona go słyszy.

Mam takie marzenie, chcę mieć więcej dzieci – spojrzała na niego i zobaczyła ulgę w jego oczach. No wiesz,  zawsze możemy nad tym popracować – uśmiechnął się i podszedł do niej by ją przytulić. Obawiam się, że źle mnie zrozumiałeś.
Źle? Z kim chcesz mieć dzieci? - znowu niepewność wkradła się do jego serca. Adasiu ja chcę stworzyć Rodzinny Dom Dziecka – powiedziała to jednym tchem, żeby znowu się nie rozmyślić – Ja wiem, że to jest ogromne wyzwanie i wiele pracy, ale zobacz ile nieszczęśliwych dzieci jest na świecie...choćby ta Becia.
Ewuniu – przerwał jej mąż – i to o tym tak ciągle myślałaś? Tak. Od czasu kiedy znalazłam ten list na poczcie, no wiesz od tej dwunastolatki...
Dlaczego mi od razu o tym nie powiedziałaś? - zapytał z nutką zawodu w głosie. Sama musiałam sobie to najpierw poukładać w głowie, przepraszam...
Nie przepraszaj. Jestem szczęśliwy, że mam obok siebie tak cudowną kobietę – Adam tulił do siebie swoją żonę i dziękował Bogu, że to co ją martwiło da się rozwiązać, da się pogodzić i da się zrobić. 

Kiedy tak tulili się do siebie do gabinetu zajrzała pani Janowska, właścicielka kotki, która chyba symuluje. Kotka ciągle udaje, że jest chora, a jej właścicielka ciągle z tą samą troską chodzi z nią do weterynarza. Chrząknęła porozumiewawczo, nie chciała przeszkadzać młodym, ale skoro już weszła niegrzecznie było podglądać. Przepraszam, pukałam ale państwo nie słyszeli więc weszłam. Jeszcze raz przepraszam. Nie ma za co – odparł jak zwykle grzecznie doktor Adam Michalski najlepszy weterynarz w okolicy. Zapraszam – wskazał ręką kozetkę na którym pani Janowska postawiła swoją ogromną kotkę Bonitę.

Ewa grzecznie przeprosiła i wyszła pospiesznie z gabinetu, by nie przeszkadzać mężowi w pracy. Jest! Jest! Jest! – radośnie skierowała ręce ku niebu. Co panią tak ucieszyło? - zapytała asystentka doktora. Życie jest cudowne, prawda?Może i jest, ale ja o tym nic nie wiem – odparła żartobliwie Oliwia. 
Ewa nie wdawała się w żadne dyskusje, ponieważ wiedziała, że Oliwia jest bardzo pogodną i szczęśliwą osobą. Młoda pani weterynarz uwielbia swoją pracę i czworonożnych przyjaciół. Jest weterynarzem z powołania i to daje jej szczęście i poczucie spełnienia.

Ewa prawie biegła do domu. Radość rozpierała jej serce, w głowie miała tysiąc pomysłów. Muszą przemeblować ich ogromny dom, nareszcie się do czegoś przyda tych kilka nie używanych pokoi. Musi porozmawiać z Krysią ich gosposią bo przecież przybędzie jej obowiązków. Najważniejsza rozmowa czeka ją ze Stasiem, ale to odłoży na później jak Adam skończy pracę. Ewa chce, żeby wszyscy troje uczestniczyli przy tej rozmowie, bo wszystkich troje ona dotyczy. Staś jest jedynakiem i to dla niego będą wielkie zmiany. Nie wspomnę już o rodzicach, ale im opowie wszystko jak załatwi wszystkie niezbędne formalności. Pomyślała o mamie, przecież jest świetnym prawnikiem, może by ją poprosić o wsparcie. Jak szybko o tym pomyślała tak szybko się rozmyśliła. Mama jej nie zrozumie chyba, że stałby się jakiś cud.

Kolacja! - Ewa krzyknęła stojąc przy schodach. Idziemy! - usłyszała równie głośno.
Adam siedział już przy stole i z przyjemnością przyglądał się żonie. Takiej rozpromienionej dawno już jej nie widział. Gdyby nie wiedział o jej tajemnym planie pomyślałby, że jest przy nadziei. Jakaś radosna aura ją otaczała. Oj, jak tu pięknie pachnie – pochwaliła Becia i od razu usiadła przy suto zastawionym stole. Staś popatrzył na pięknie zastawiony stół i od razu zapytał: Czy my coś świętujemy? Czy mi się tylko wydaje? Mamy w domu gościa – powiedziała Ewa. No i mama ma do ciebie pytanie – dodał Adam. Może jednak najpierw zjemy – Ewa straciła pewność siebie, bo nie wiedziała czy to co powie synowi będzie dla niego powodem do świętowania.

No śmiało – zachęcał ją mąż. Mamo powiedz mi o co chodzi bo zaczynam się denerwować – mówił do matki nakładając sobie na talerz dużą porcję lazani. Wiesz synu wpadłam na taki pomysł... A ja to zaakceptowałem – dodał ojciec.
Chciałabym stworzyć w naszym domu Rodzinny Dom Dziecka. Co ty na to? Staś spojrzał na matkę, potem na ojca i nic nie odpowiedział.Becia przestała jeść i patrzyła na nich wszystkich swoimi wielkimi oczami. Stasiu, powiedz coś – poprosiła mama.
A co chciałabyś usłyszeć mamo? Przecież już wszystko ustaliliście z tatą. Co mam powiedzieć? Że chętnie podzielę się z mamą i tatą i oddam swój pokój. Mamo, to był twój pomysł, opowiedz mi jak sobie to wyobrażasz. Wiem, to ten list cię tak rozczulił, ten który znalazłaś niedawno i pewnie dlatego wpadłaś na taki pomysł.Nie do końca tak było. Od dawna marzyłam o tym, by nasz dom był pełen szczęśliwych dzieci, ale Bóg nas obdarzył jedynym synem i myślę, że celowo to zrobił. Bo chciał, żebyśmy pomogli innym dzieciom z którymi los obszedł się mniej łaskawie.Może masz rację – Staś zmienił ton i trochę się uspokoił.

Becia spojrzała na Stasia – Czy mogę coś powiedzieć? Chłopiec kiwnął głową. Twoja mama ma wielkie serce, bo chce dać innym dzieciom szanse na normalne dzieciństwo. Stasiu nie obraź się ale ty nie masz bladego pojęcia jak wygląda moje życie. Ciągły strach co ze mną będzie gdy moja mama gorzej się poczuje że już nie wspomnę jak kiedyś odejdzie. Bieda, która nas dotknęła nawet nie jest najgorsza, byle by tylko mama była zdrowa. Ale nie jest, a ja powinnam ją wspierać, a wiesz już nie mam siły. Nie pamiętam kiedy jadłam tak pięknie podany posiłek. Nie wiem kiedy było mi tak ciepło jak w tej chwili. Nie pamiętam by ktoś kiedykolwiek pytał mnie o zdanie, bo moja mama chociaż bardzo mnie kocha zawsze musiała wybierać lepsze rozwiązanie. Czyli kupno lekarstw czy dla mnie nowe ubranie. Przepraszam, że się wtrącam ale musiałam to powiedzieć. Jest pani cudowną osobą – zwróciła się do Ewy – A ty Stasiu masz szczęście, że możesz dorastać w tak cudownym domu – dziewczynka wstała od stołu i pobiegła do łazienki, a Ewa poszła za nią.

Co ja takiego zrobiłem? – zapytał syn ojca. Nic synu, to nie twoja wina. Twoja koleżanka ma gorszy dzień i na pewno jest tym wszystkim już zmęczona. To co ją spotkało to zbyt wiele na dziecięce barki. Nic nie zrobiłeś jesteś dobrym dzieckiem to Becia ma problem, który ją przerasta. Jedz synu, panie zaraz do nas wrócą. Jedz bo nam lazania wystygnie, a mama tak się starała. Zaczęli jeść i tak jak ojciec mówił Ewa z Becią wróciły do stołu. Dziewczyna jadła z apetytem ale już nic nie mówiła. Kolacja dobiegła końca i Ewa zaproponowała by Becia u nich została. Przygotowała jej jeden z gościnnych pokoi z samodzielną łazienką. Dla dziewczynki był to szczyt luksusu, bo nigdy jeszcze w takim pokoju nie mieszkała. Jasny dziewczęcy pokój nareszcie przydał się komuś i spełnił swoje zadanie.

Staś poszedł do swojego pokoju i już nie wracali do tego tematu. Jak myślisz zgodzi się na takie zmiany? - Ewa zapytała męża szukając w nim pociechy. Musi sobie wszystko poukładać w swojej młodej głowie. Tak go wychowaliśmy, by śmiało wygłaszać swoje zdanie. Myślę, że się zgodzi, ale...Ale musisz mieć jakiś plan B gdyby jednak nie chciał na to przystać. Kochanie nie martw się na zapas, dajmy mu trochę czasu – przytulił Ewę i poczuł taką miłość do tej kobiety jak wtedy gdy się w niej zakochał.

Joker wrócił już z nocnego obchodu. Zjadł miskę psiej karmy i poszedł na swoje posłanie.
Dom ucichł, noc nastała ale nikt z domowników nie mógł dzisiaj zasnąć. Staś rozmyślał nad tym co ma powiedzieć jutro swojej mamie. Jaką ma podjąć decyzję w tak ważnej sprawie. Z jednej strony podziwiał, ją a z innej bał się utracić przywileje jakie otrzymał w ich małej rodzinie. Wiedział jedno, że powinien zaufać rodzicom bo nigdy by nie zrobili niczego by go zranić. Obracał się z boku na bok i zasnął już zupełnie nad ranem.

Ewa i Adam długo rozmawiali jak zrealizować marzenia Ewy, jak ułożyć życie sobie z dziećmi, którym chcieli stworzyć dom. Taki normalny z tatą,  mamą i starszym bratem.
Becia prawie całą noc przepłakała. Było jej wstyd, że pomimo choroby mamy ona się cieszy, że może spać w tak pięknym pokoju z własną łazienką i telewizorem. Kiedy już zmówiła pacierz,  poprosiła Boga by jej wybaczył, że jest dzisiaj taka szczęśliwa.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz