poniedziałek, 15 sierpnia 2016

CO TO JEST PRZYJAŹŃ?


O moich przyjaźniach….

Czy wszyscy ludzie, których spotykamy na swej drodze zostają naszymi przyjaciółmi?
Teraz wiem, że nie, ale kiedyś byłam inna. Otwarta na każdą przyjaźń, oddana i pomocna.
Myślałam, że na przyjaźń trzeba sobie zasłużyć. Nie wynikało to bynajmniej z głupoty czy niewiedzy, ale raczej z naiwności. Do dziś mam taką zasadę, że kiedy poznaję nowych ludzi są oni dla mnie czystą nie zapisaną kartką.

 Lubię ludzi z natury i pozwalam im zaistnieć w moim życiu. Jedni zyskują na bliższym poznaniu, inni tracą, a jeszcze innymi w ogóle nie zaprzątam sobie umysłu. Otwieram swoje serce i czekam co z tego wyniknie. Ale z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że mm grono swoich przyjaciół od lat i tych całkiem nowych. Moje przyjaźnie mają rożną intensywność i różne etapy. Mam przyjaciół na co dzień i takich z którymi widuję się rzadko. Lecz wszystkie te osoby są dla mnie ważne i mogą na mnie liczyć w trudnych chwilach swojego życia jak i radosnych momentach. 

Jest takie przysłowie że „przyjaciół poznaje się w biedzie”, ale jak głębiej się nad tym zastanawiam to dochodzę do takiego wniosku, że niektórym z trudem przychodzi cieszyć się razem ze swoim przyjacielem, kiedy np. nasz przyjaciel kupuje sobie piękny nowy samochód, takiego wypasionego terenowego Mercedesa, do którego wzdychają wszyscy fani motoryzacji podczas zwiedzania salonów samochodowych. Jeżeli jesteś dobrym obserwatorem ludzkich zachowań to widzisz zmieszanie na twarzach niektórych oglądających, zazdrość lub zaskoczenie. Kiedy ochłoną, zaczyna się dyskusja: że nie opłaca się kupować samochodów nowych z salonu bo bardzo się na nich traci (pokaż mi takiego, który by nie kupił jakby go było stać) co odważniejsi nie ukrywają zdziwienia: „skąd ty masz na taki zbytek pieniądze?”, jeszcze inni uważają to za snobizm i brak gustu. No i taki do tej pory zadowolony nabywca nowiusieńkiego Mercedesa zaczyna tracić pewność siebie i już sam nie wie czy dobrze zrobił kupując to cacko, a grono oglądających wprost przeciwnie, czują zadowolenie z faktu, że przyjaciel jest szczęśliwym posiadaczem ale naiwnym i w sumie to same kłopoty go czekają. Zapytałam jakie to kłopoty czekają właściciela nowiutkiego Mercedesa, spojrzało na mnie kilka par zdziwionych oczu i jeden z panów przystąpił do uświadamiania mnie: po pierwsze przy parkowaniu ktoś może ci zatrzeć lakier lub nawet wgnieść blachę, a to w przypadku takiej klasy samochodu są ogromne koszty, może ci go ktoś ukraść a wtedy zaczyna się żmudne śledztwo i nie masz ani auta ani pieniędzy, możesz mieć pecha i trafisz na felerny model i zamiast nim jeździć to stoisz ciągle w warsztacie. Na moje protesty, że przecież samochód jest ubezpieczony panowie prawie chórem zawołali: „Czy ty wiesz ile to ubezpieczenie kosztuje?!. Nie wiedziałam, ale z tonu jakim wykrzyknęli wywnioskowałam, że dużo, dużo za dużo.
Tak samo ma się sprawa domu czy luksusowego mieszkania, albo jeszcze gorzej apartamentu w atrakcyjnej miejscowości lub kurorcie.
Modne ciuchy, zwiedzanie świata, lub nawet posiadanie mądrych wykształconych dzieci lub wnucząt też stanowi problem w relacjach między ludzkich, a nawet przyjacielskich. Jedna z naszych przyjaciółek poinformowała nas, że na sylwestra wystąpi w „starej kiecce” bo już wyrosła z tej próżności i teraz szkoda jej czasu i pieniędzy na szukanie nowej garderoby, wszystkie zgodnie jej przytaknęłyśmy, ale na sylwestra tylko ona miała starą, ale nie widzianą przez nikogo sukienkę i był to dla niej samej dyskomfort.
Ja miałam sylwestra w łóżku, bo dopadła mnie rwa kulszowa i cierpiałam katusze. Nie mogę powiedzieć nic więcej bo tam nie byłam i nie widziałam, więc nie będę opowiadała. Zdziwił mnie sam fakt opowiadania o tym w czym w ogóle pójść na sylwestra, najlepiej w czym się ma i dobrze się bawić.

Nie oceniam, nie szufladkuję, mam swój styl i charakter i to co najważniejsze śmiało przedstawiam mój punkt widzenia jeżeli mnie ktoś zapyta o zdanie. Staram się mówić spokojnie, ale stanowczo i starannie wybieram bitwy do stoczenia. Chcę być mądra a nie przemądrzała. Radzę tylko tym, którzy o radę proszą i pomagam tylko tym którzy na to zasługują. Jednym słowem nie marnuję swojej energii i nie zmieniam ludzi, zmieniam siebie, ciągle się rozwijam i uczę się nowych rzeczy. A jak było dawniej? Różnie. Zawsze byłam otoczona ludźmi, tak jakoś do mnie lgnęli. Teraz już wiem, że byłam wygodna koleżanką, która chętnie zapraszała do siebie na pyszną kolację, odbierze dziecko z przedszkola, nakarmi i przechowa do wieczora, uszyje, pożyczy nawet drogie i ulubione ciuchy, wyczyści nawet wredną plamę na dywanie.
A propos tej plamy na dywanie muszę się przy tym na dłużej zatrzymać bo właśnie od niej zaczęła się moja asertywność. Ale po kolei, było to dawno, nawet bardzo dawno, trzydzieści lat temu, Dwie przyjaciółki przyszły do mnie z wizytą na kawę i ciasto domowej roboty. Kawę przywiózł mój mąż z zagranicznego wyjazdu a ciasto upiekłam własnoręcznie. W miłej atmosferze mijał nam czas, ploteczki, wymiana doświadczeń, takie tam babskie spotkanie. Wyszłam do toalety i jakoś tak bezszelestnie całkiem przypadkiem zatrzymałam się przy lustrze w przedpokoju aby poprawić włosy i usłyszałam taką oto rozmowę: Mam wredną plamę na dywanie mówi pierwsza i zupełnie nie wiem jak mam ją wyczyścić, a na to mówi druga po co się męczysz powiedź o tym Halinie (czyli mnie) ona jest ambitna to ją wyczyści i w tym momencie wybuchnęły cichym śmiechem. Poczułam jak pot zalewa mi czoło, zrobiło mi się słabo, ale szybko opanowałam emocje. Wróciłam do moich”przyjaciółek” i udawałam, że nic się nie stało. Kiedy wyszły płakałam do poduszki, ale był to płacz oczyszczający, poczułam złość nie na te dwie intrygantki, ale na siebie o to, że byłam taka naiwna. Za jakiś czas dzwoniła do mnie ta koleżanka od plamy na dywanie i bardzo miło i tak bezradnie opowiadała mi o strasznym zdarzeniu którego konsekwencją była wredna plama na dywanie, a ja ze stoickim spokojem podałam je numer telefonu do jedynej wtedy w Zabrzu firmy czyszczącej dywany, grzecznie ją przeprosiłam i szybko skończyłam rozmowę.

Od tego czasu zaczęłam bacznie przyglądać się ludziom. Zaczęłam czytać artykuły w gazetach, książki, chętnie chodziłam do kina na psychologiczne filmy, stało się to moją pasją i tak mam do dzisiaj. Nadal byłam przyjazna i pomocna, ale pilnowałam żeby nikt nie przekraczał granicy i mnie nie wykorzystywał i już nigdy na to nie pozwoliłam. 

Dlatego moje przyjaźnie mają różną intensywność. Czasami celowo oddalam się od kogoś kto nadużywa mojej dobroci, ale kiedy ta osoba miała trudny okres w swoim życiu, potrzebowała mojej pomocy szybko zapominałam o dawnych sprawach. Pomagałam finansowo i wspierałam dobrym słowem, dawałam schronienie i zabierałam na wczasy, jeżeli chciałabyś wiedzieć czy mi się opłacało to powiem ci, że z perspektywy czasu nie. Dzisiaj już naszej przyjaźni nie ma. O przyjaźń należy dbać. Trzeba dużo od siebie dawać ale i należy być gotowym na dary, które niesie ze sobą ten specjalny rodzaj znajomości. Mam wieloletnią przyjaciółkę, która była i jest do tej pory bezinteresowna, ale rozmawiamy i przebywamy ze sobą jedynie z mojej inicjatywy, taki jest między nami układ, który szanuję bo wiem że choroba mojej kochanej przyjaciółki bardzo ją ogranicza. Przyjaźnimy się od 25 lat, to szmat czasu i taka przyjaźń zasługuje na specjalne traktowanie. Daję więc od siebie wiele nie oczekując niczego w zamian, a radość jaką dają mi te spotkania jest dla mnie wystarczającą nagrodą.

Czy ja jestem idealną przyjaciółką? Zapewne nie. Mam swoje wady jak wszyscy, ale mam ich świadomość i pracuję nad sobą.

Droga Mario mam taką radę: jeżeli chcesz zmienić świat zacznij od siebie, nigdy nie zmieniaj innych ludzi, zmień siebie, a cała reszta się dostosuje. Jeżeli pragniesz, żeby cie ktoś pokochał dawaj miłość, jeżeli chcesz by cię ktoś szanował, obdarzaj szacunkiem innych, jeżeli pragniesz uznania chwal innych, jeżeli pragniesz uśmiechu i życzliwości bądź życzliwa. Bądź szczera, naturalna i nigdy nie oceniaj innych, nie plotkuj i nie intryguj, załatwiaj trudne sprawy od razu i z osobami uwikłanymi w nie. Nie czekaj z tym, bo akurat jest zły moment, bo na trudne sprawy zawsze jest zły moment, ja coś o tym wiem i ty na pewno też.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz