Na
stryszku było całkiem przyjemnie, cicho i spokojnie. Krysia schowała się tam
przed Olkiem, swoim starszym bratem z
którym bawiła się w chowanego.
Kucnęła
za skrzynią i wpatrzyła się w światło bijące z dachowego okna. Miliony drobnych
pyłków zjeżdżało po strumyku światła jak po zjeżdżalni w Aquaparku. Krysia
przyglądała się im w zachwycie. Na dole słyszała nawoływanie starszego brata.
Olek nie na żarty się przestraszył bo zbyt długo nie mógł znaleźć siostry.
Dziewczynka miała właśnie opuścić kryjówkę, kiedy jej uwagę przykuł barwny
motyl.
Witaj
motylku – szepnęła dziewczynka.
Witaj
Krysiu – odpowiedział motyl.
Skąd
znasz moje imię? - zapytała mała mądrala. Właśnie się zastanawiała czy może
rozmawiać z obcym, mama ją przed tym ostrzegała. Ale motylek był taki miły,
kolorowy i taki maleńki.
Znam
wszystkich domowników – odparł motylek.
A jak
masz na imię? – zapytała.
Pastelek
– odparł motylek
Ślicznie
– zachwyciła się Krysia.
Co
robisz na strychu i dlaczego nie latasz w ogrodzie, albo łące wśród kwiatów?.
Strzegę
skarbów ukrytych w tych skrzyniach - odparł motyl.
Dziewczynka
z zainteresowaniem słuchała motylka i całkiem zapomniała o tym, że zbyt długo
przebywała na strychu.
Jeżeli
zechcesz - pokażę ci te skarby, tylko innym razem. Teraz wróć do swojej mamy.
Kiedy przyjdziesz tu jutro pokażę ci coś cennego, ukrytego od lat w tych
pięknych skrzyniach.
Dziewczynka
posłusznie zeszła na dół i opowiedziała mamie gdzie była i co zobaczyła. Mama
wysłuchała opowiadanie małej córeczki o motylku na strychu i skarbach
schowanych w tajemniczych skrzyniach. Pomyślała z pobłażaniem, że dziewczynka
ma bujną wyobraźnię, ale żeby nie robić przykrości dziecku wysłuchała
opowiadania do końca.
Jutro
pójdziemy razem na stryszek i zrobimy tam porządek – powiedziała mama ku
radości swojej małej córeczki.
To będzie
moje królestwo – klasnęła dziewczynka w malutkie dłonie i z wrażenia nie mogła
zasnąć w swoim łóżeczku. Ciągle myślała o małym Pastelku i jego tajemniczym
świecie na małym stryszku.
Cześć
siostra – Olek zajrzał do niej kiedy już zasypiała – więcej mnie nie strasz i
nie chowaj się na tak długo.
Dobrze
– szepnęła i zamknęła oczy. Nie powiem mu o motylku.To będzie moja dziewczęca
tajemnica.
Rano
zaopatrzone w miotełkę do kurzu, wiaderko z wodą i inne potrzebne rzeczy do sprzątania poszły z mamą na stryszek, ale
nie było tam Pastelka. Mama ułożyła pod jedną ścianą pudełka, kuferki i pudła
na kapelusze. Wyjęła z głębi strychu stojące lustro, maleńki stolik i trzy
krzesełka na biegunach na wypadek gdyby Krysia zaprosiła gości. Umyła dwa małe
okienka przez które światło słoneczne dostało się do małego stryszku i zrobiło
się tam całkiem przytulnie. Kiedy podłoga została umyta, a skrzynie odkurzone,
porządek zapanował na stryszku. Mama wróciła do swoich obowiązków, a Krysia
usiadła w bujanym fotelu w oczekiwaniu na motylka. Zasnęła znużona, a kiedy się
obudziła na drugim krzesełku bujała się piękna mała dziewczynka, która miała
skrzydełka jak u motylka. Pastylek siedział na oparciu krzesła i patrzył w
czujne oczy Krysi. Nic się nie martw. To jest twój Anioł Stróż, tak jak ty, mała
dziewczynka. Możesz się z nią bawić i rozmawiać, pytać się o wszystko i radzić
się w każdej sprawie.
Ale
ja jej nie znam – szepnęła Krystynka tak wprost w uszko małego motylka.
Nie
bój się to jest twoja najwierniejsza przyjaciółka i najlepszy twój towarzysz
zabaw.
Mam
na imię Anioł – przedstawiła się grzecznie i lekkim dygnięciem pokazała, że
jest dobrze wychowana.
A ja,
Krysia – powiedziała dziewczynka.
Co będziemy
robić? - Dziewczynka zapytała aniołka.
Pokażę
ci skarby, które są tu od dawna i ochoczo ruszyła w kierunku pierwszej skrzyni z
malowanym wiekiem. Kiedyś była piękna i należała do prababki twojej mamy
Marianny.
Otworzyły wieczko wspólnymi siłami. Oczom dziewczynek ukazały się
zabawki: lalka ze szmatki z porcelanową
buzią w nieco wyblakłej sukience,
strugany konik drewniany i małe lusterko, które straciło dawny blask.
Kolorowe rysunki wykonane na okrągłych deseczkach i małe figurki ptaszków z
odpustu. Kilka bransoletek z drewnianych kulek i mały pierścionek. Sukienka z
koronki tak delikatna, że nie próbowały jej nawet dotknąć. Mały tomik wierszy i
naszyjnik ze zdjęciem młodego chłopaka. A to jest twoja babka – mówiąc Anioł
podała Krysi wyblakłą fotografię młodej pięknej dziewczyny, której ona nigdy
nie widziała.
I to
są te skarby? – zapytała Krysia lekko zawiedziona.
Tak,
to jest to co najcenniejsze dla człowieka...jego
własna historia zamknięta w drobnych przedmiotach codziennego użytku. To tak
jakbyś była w innej epoce i bawiła się na strychu ze swoją prababką. Zamknęła
skrzynię o malowanym wieku i poszła dalej ku innym skarbom. Kiedy uchyliła
wieko kolejne skrzyni, prostej bez zdobień z solidnym zamkiem, zobaczyła lalki z
gałganków uszyte czyjąś wprawną ręką, małego, wystruganego ptaszka i kilka
żołnierzyków odlanych z ołowiu. Zobaczyła też czarno-białe zdjęcia małej dziewczynki na tle
zburzonej stodoły. Obok były inne zdjęcie tej samej dziewczynki z pajdą chleba, którą zajadała smacznie z uśmiechem na twarzy. Te same płowe warkoczyki jak u małej
Krystynki i nawet uśmiech ten sam, tylko trochę wyblakły jak to na starej fotografii.
To twoja prababcia Sabina. Jesteś do niej bardzo podobna. Kolejny kufer był już
otwarty i następne skarby ukazały się oczom dziewczynek. Wołanie mamy
przerwało im zabawę.
Krysiu
chodź na kolację wszyscy już czekamy! Cóż było robić. Dziewczynki pożegnały się, a motylek poleciał oglądać
świat przez uchylone dachowe okienko.
Kiedy
usłyszałam polecenie: Wyjdź na strych
schodami, po drabinie - zrobiło mi się słabo. Kolano bolało mnie dzisiaj
bardziej niż zwykle. Kiedy dotarły do mnie kolejne słowa - może
być winda lub inny dowolny sposób - stałam już na ruchomych schodach.
Kiedy
wjeżdżałam po tych ruchomych schodach, wejście na strych wydawało mi się dziwnie
znajome. Otworzyłam drewniane drzwi i weszłam, a w zasadzie wyjechałam na
zakurzony stryszek. Rozejrzałam się wokoło. Mało światła wpadało przez dwa małe
zabrudzone okienka, ale samo pomieszczenie było uporządkowane, tylko nieco
zakurzone. Usłyszałam miły damski głos, który wydawał polecenia…Wysprzątaj
wnętrze. Zabrałam się ochoczo do pracy. Umyłam okna, odkurzyłam cztery stare
piękne skrzynie. Przetarłam lustro, owalne w drewnianej oprawie, takie
romantyczne jak z rodzinnego zdjęcia z czasów kiedy moja prababcia była młodą
dziewczyną.
Szybko się uwinęłam z robotą i usiadłam na bujanym fotelu przy
okrągłym stoliku i wtedy zobaczyłam siedzącego obok mnie Anioła Stróża, który
poklepywał mnie po ramieniu i zapewniał, ze wszystko będzie dobrze. Spokojnie
siedziałam i czekałam na dalszy przebieg wydarzeń. Kobiecy łagodny głos wydawał
kolejne dyspozycje...poproś, by twój Anioł Stróż podał Ci swoje imię. Spojrzałam
pytająco na mojego Anioła, a on wzruszył tylko ramionami i skromnie powiedział -
ja jestem Twoim Aniołem i niech tak pozostanie, ale jest tu ktoś jeszcze kto
chce ci się przedstawić. Po tych słowach wstał ze swojego krzesła, odsłaniając mi drugiego
Anioła. Trochę się przestraszyłam, ale Mój Anioł znowu położył mi rękę na
ramieniu i zapewnił kolejny raz, że wszystko jest w porządku i, że oto przedstawia mi
Archanioła, który przyniósł dla mnie przesłanie.
Jestem Jofiel - powiedział do
mnie i wstał z miejsca, gdzie światła było mało. Podszedł do okna i wtedy
właśnie zobaczyłam jego świetlistą postać. Mieniła się ona tysiącem kolorów, jakby kryształ górski oświetlił promień słońca tak piękny, że mienił się
kolorami tęczy. Jofiel podszedł do skrzyń i począł je otwierać, jedną po
drugiej, a ja widziałam w nich zwyczajne przedmioty domowego użytku, nadszarpnięte zębem czasu. Stare fotografie, zabawki, biżuterię z innej epoki.
Przed czwartym kufrem, niezwykle pięknym, Jofiel zatrzymał się dłużej, po czym
podniósł wieko i moje oczy zobaczyły puste wnętrze. Kobiecy głos wydawał koleje
polecenia, które co prawda do mnie docierały lecz znaczenia słów nie byłam w
stanie zrozumieć. Jofiel pokazał dłonią na skrzynię i rzekł: To jest twoje
przeznaczenie. Nie mogłam zrozumieć sensu tych słów bo przecież kufer był
pusty. Mój Anioł znowu dodał mi otuchy mówiąc: Niczego się nie bój. Nie bałam
się ale dalej niczego nie pojmowałam.
Kiedy tak stałam nad pustym kufrem, kobiecy głos z zewnątrz docierał już do mnie wyraźniej, wydając kolejne polecenie aby pożegnać się ze swoim Aniołem. Ukłoniłam się, a oni obaj - Mój
Anioł i Jofiel zostali na stryszku, jakby mieli tam coś jeszcze do załatwienia.
Otworzyłam drewniane drzwi i już jechałam na dół ruchomymi schodami, by po
chwili otworzyć oczy i wrócić do mojej rzeczywistości. Cały dzień myślałam nad
przesłaniem, który podczas tej wizualizacji zwanej spotkanie z Aniołem Stróżem, otrzymałam. Nie dostałam odpowiedzi ani tego dnia, ani następnego więc postanowiłam
odpuścić i nie zastanawiać się dłużej nad tym przesłaniem. Wiem z
doświadczenia, że odpowiedź przyjdzie na zadane pytanie w najmniej spodziewanym momencie.
I przyszła. Jak migawki z
filmu, kadr po kadrze docierała do mnie prawda, która zawsze mnie bolała.
Odkrywałam swoje korzenie, więzi z kobietami mojego rodu. Spuścizna rodowa
spoczywała w skrzyniach, wiano które pozostawiła moja baka, prababka i jej
matka. Zwyczajne rzeczy, których nikt wcześniej mi nie pokazał. Archanioł
Jofiel zrobił to, co powinna zrobić, a nie zrobiła z niewiadomego mi powodu, moja Mama. Usiadłam wtedy w kuchni przy stole i zrozumiałam, że dostałam największy
skarb na świecie - miłość, opiekę i tradycję, którą przez lata gromadziły kobiety
z mojego rodu.
Krysiu, co się stało. Dlaczego siedzisz tu taka zamyślona? - zapytała moja mama, siwiuteńka
kobieta, która dała mi życie ale nie przekazała mi tego co najważniejsze w
życiu - Tradycji Rodzinnej. Wtedy zrozumiałam, że nie musiała tego robić, bo
Mój Anioł Stróż już dawno temu to zrobił to na stryszku razem z motylkiem
Pastelkiem i od tego czasu obaj mi towarzyszą. Archanioł Jofiel pojawił się
niedawno by mi uświadomić, że własną historię mogę stworzyć sama i nie muszę
zamykać jej w kufrze na strychu, bo mam ją komu przekazać. Są przecież na
świecie kolejne kobiety Mojego Rodu, którym mogę podarować wszystko to, czego
nauczyło mnie życie.
Dziękuję. To bardzo cenne dla mnie opinia, bo bajka opowiada o moim życiu. O tradycji, która mieszka w moim sercu i pragnienia by poznać ją lepiej.
OdpowiedzUsuń