niedziela, 28 lutego 2016

Radosny finał

Moje życie zmieniło się na lepsze i to zmiana właśnie jest przesłaniem mojej książki.

Pierwszy krok zrobiłam, kiedy ją napisałam, a reszta dokonała się sama. Jak w efekcie domina. Kiedy ją skończyłam doznałam olśnienia, przekonałam się, że w życiu wszystko jest możliwe, pod warunkiem, że masz pragnienia, marzenia i siłę by puścić w świat swoje „dzieło” -  wytwór swoich rąk i wyobraźni. Nie ważne jest to co robisz i w jakiej spełniasz się dziedzinie, ale to dokąd takie działanie cię doprowadzi. Nie chodzi tu li tylko o same pragnienie ale o dokonania czegoś dla nas ważnego.

To co się działo wokół mnie podczas procesu tworzenia, było równie fascynujące jak sam proces tworzenia. Poznałam wielu ciekawych ludzi , którzy pomogli mi w realizacji moich marzeń oraz takich, których moje sprawy przygniotły. Odeszli, odsunęli się bo zaczęło ich razić światło jakie biło ode mnie. Nie mówię tu o reflektorach i sławie, a o radości jaką dała mi praca nad moją książką. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, otwarłam swoje serce, odnalazłam dla siebie miejsce w tak zabieganym świecie. Spotykałam ludzi, których nie planowałam spotkać i wiele się od nich nauczyłam. 
Wiem, że żadne spotkanie nie jest przypadkowe i czemuś ma służyć.

Dla mnie te wszystkie wydarzenia ostatnich dwóch lat miało i nadal ma ogromne znaczenie. Potrafię teraz spokojnie słuchać o cudzych marzeniach, cieszę się szczerze razem z marzycielem. Przymykam oczy i przypominam sobie jak przy kawie prowadziłam rozmowę z moją przyjaciółką, o moich marzeniach. Dziękuję Ci, Zosiu za to, że mnie słuchałaś i nigdy nie wątpiłaś, nie wyśmiewałaś i nie negowałaś mojego pomysłu, chociaż nie wiedziałaś jaki będzie finał moich poczynań. Pomogłaś mi zaistnieć w wirtualnym świecie, który dla mnie był wtedy zupełnie nie znany. Jestem Ci za to wdzięczna, bo wiem co to znaczy przyjaźń nawiązana przez FB,  tak przez niektórych wyśmiewana. Pozdrawiam wszystkich, których poznałam i dziękuję, że jesteście moimi przyjaciółmi, ludźmi o podobnym sposobie myślenia.

Kiedyś myślałam, że harmonia i spokój to króliczek za którym wszyscy biegają. Teraz wiem, że to stan ducha, który nieustannie zalewa moje serce, od kiedy stałam się spełnionym człowiekiem. Nie mam żadnych oczekiwań, pretensji ani strachu…nareszcie zrozumiałam sens słów: „będzie co będzie”. Skoro napisałam, a moje marzenie zamanifestowało się w moim życiu, to znak, że spełnienie jest już faktem.

A krytyka tego co robię zawsze gdzieś może się pojawić ale ja mam na nią zamknięte serce. Każdemu polecam napisanie książki, jeżeli takie jest jego marzenie. Zapewniam, że dla wszystkich jest we wszechświecie pusta przestrzeń, która czeka na wypełnienie.